Kickboxing i jego ideę definiuje właściwie sama nazwa – to uderzana formuła sportów walki, w której zawodnicy przeplatają techniki bokserskie z bogatym repertuarem ataków nogami.
Czy jednak zastanawialiście się może kiedyś, skąd wziął się kickboxing? Albo jak ma się on do tradycyjnego boksu tajskiego, czyli Muay Thai? Co było pierwsze i jaki sport wywarł największy wpływ na uformowanie się tej dyscypliny? O tym wszystkim – i nie tylko – przeczytacie w niniejszym artykule!
TAJSKIE KORZENIE
Czym właściwie jest współczesny kickboxing? Obecnie trudno nazwać go autonomicznym stylem walki. Tak naprawdę, termin „kickboxing” należy traktować jako pojęcie zbiorcze, za którym kryje się fuzja boksu oraz szerokiego wachlarza kopnięć, zaczerpniętego z dalekowschodnich sztuk walki. Śmiało można powiedzieć, że najbardziej skuteczne techniki kickbokserskie, niczym gałęzie ogromnego drzewa, wyrastają ze wspólnego, pradawnego pnia, który stanowi Muay Thai.
Kickboxing nie jest jednorodnym stylistycznie sportem walki i warto zaznaczyć, że poszczególne techniki kickbokserskie swoją genezę zawdzięczają Jeet Kune Do, Wing Chun Kung Fu oraz Kyokushin Karate. Wszelako skuteczność tych dyscyplin w konfrontacji z czystym Muay Thai została brutalnie zweryfikowana i historycznie rzecz biorąc, wpływ boksu tajskiego na ukształtowanie kickboxingu pozostaje przeważający i absolutnie kluczowy.
Rwący strumień kickboxingu, wraz ze swoimi wszystkimi odnogami i lokalnymi odmianami, takimi jak Savate (Francja), Viet-Vo-Dao (Wietnam), Shooto (Japonia) czy Sanshou/Sanda (Chiny), wypływa z boksu tajskiego niczym z jednego źródła. Ta starożytna sztuka walki w swoim zaraniu znana była jako Muay Boran i stanowiła element sztuki wojennej Tajów: gdy na polu bitwy dochodziło do walki wręcz, pozbawieni broni tajscy wojownicy zamieniali w oręż swoje pięści, łokcie, kolana i nogi.
Dopiero na początku XX wieku król Tajlandii Chulalonkorn nadał treningom Muay Thai bardziej formalne ramy, organizując pierwsze oficjalne walki by uwznioślić ceremonię pogrzebowej swojego syna. Monarcha sowicie wynagrodził wojowników za pokaz bojowych umiejętności i hartu ducha, a uczestnictwo w turnieju boksu tajskiego szybko stało się nadzieją na społeczny awans, do benefitów należało bowiem m.in. zwolnienie od powszechnej służby wojskowej. Muay Thai, w swojej całej niekwestionowanej skuteczności, jest też najbrutalniejszą formą kickboxingu, a to ze względu na rozległy system klinczu, a w nim bezlitosne ataki kolanami i łokciami. Ten element walki naprawdę sprawdza odporność zawodników. Walka na łokcie i kolana okazała się przeszkodą nie do przejścia dla wielu uderzaczy, którzy rzucili wyzwanie walecznym Tajom.
Rozpowszechnienie popularności boksu tajskiego szło ramię w ramię z galopującym w dobie rewolucji przemysłowej rozwojem technologii i podróży; fighterzy z prowincji całej Tajlandii zjeżdżali koleją do Bangkoku, a stamtąd wieść o ich dewastującej sztuce boksu i kopnięć rozeszła się na cały świat, kładąc podwaliny pod nowe odmiany tego, co dziś zaklasyfikować możemy jako kickboxing.
BOKSUJĄCY KARATECY, LATAJĄCY HOLENDRZY
Choć pierwsza część tekstu może brzmieć jak hymn pochwalny na cześć Muay Thai, nie należy zapominać o zasługach Japończyków dla rozwoju kickboxingu! To bowiem japońscy karatecy – a nie byle kto, bo między innymi Kenji Kurosaki, współtwórca karate kyokushin – pierwsi podróżowali do Japonii w latach 1960-tych by zgłębiać tajniki Muay Thai. Owocem tych podróży było powstanie Mejiro Gym, gdzie Kurosaki poświęcił się pracom nad doskonaleniem hybrydy karate i Muay Thai. Jednakże nie tylko Japończycy zapragnęli zaczerpnąć wiedzy o boksie tajskim z samej krynicy.
W ich ślady poszli Holendrzy, którzy w latach siedemdziesiątych regularnie gościli w Mejiro Gym. W 1974 roku Jan Plas – utytułowany holenderski kickboxer i założyciel pierwszej holenderskiej szkoły Muay Thai – powołał do życia Holenderski Związek Kickboxingu i założył filię Mejiro Gym w Amsterdamie, dając początek legendarnej holenderskiej szkole kickboxingu.
„Dutch style” szybko stał się kanonem jeżeli chodzi o skuteczne korzystanie z arsenału Muay Thai i filozofię treningu. Agresywnie zorientowani i wybornie dysponowani fizycznie Holendrzy byli w stanie zrekompensować braki w szybkości siłą fizyczną. Rośli i krzepcy blondyni nie przypominali Tajów budową ciała, ich styl walki ustępował im więc pod względem finezji, szybkości, charakterystycznego luzu, którym wychowani w duchu Muay Thai Tajowie dosłownie przesiąkają jeszcze za młodu. Holendrzy swoim atutem uczynili morderczą siłę kopnięć i klinczu, za pomocą brutalnych lowkicków i kolan demolując oponentów. Swoje harde nastawienie i ringowe złe intencje bez dwóch zdań zawdzięczali też charakterystycznej koncepcji treningu, która wyróżniała niderlandzkie gymy.
W prostych słowach definiując ten styl walki, najłatwiej byłoby powiedzieć, że Holendrzy trenują twardo. Mocne sparingi to chleb powszedni, a fundamentem jest praca w parach i praktykowanie kombinacji: po pierwsze – na sparingpartnerze, po drugie – na worku, a w mniejszym stopniu niż w Tajlandii – na tarczach pao. W porównaniu z tradycyjnym Muay Thai z ojczyzny tego sportu rodem, w stylu holenderskim prominentną rolę odgrywają kombinacje bokserskie, jednakowoż zakończone mocnym kopnięciem okrężnym na dół lub górę, które stanowi swoistą wisienkę na torcie całej akcji i wizytówkę holenderskiej szkoły!
Mocarny lowkick na cofającego się pod gradem ciosów przeciwnika albo bokserska kombinacja z atakiem na wątrobę, uwieńczona high kickiem na broniącego dołów oponenta, to rozpoznawalne, klasyczne i – można by rzec – firmowe akcje w holenderskim stylu, których skuteczność potwierdzają liczne ringowe batalie w Japonii, Tajlandii i na całym świecie.
Na przestrzeni lat, Holandia wyprodukowała wielu legendarnych mistrzów kickboxingu, takich jak Ernesto Hoost czy Rob Kaman, jak i Muay Thai, z nieodżałowanym Ramonem Dekkersem na czele. Holenderska szkoła swój prym wiodła również w federacji K-1, gdzie karty rozdawali Albert Kraus, Peter Aerts, Semmy Schilt czy Remy Bonjaski – jeden z prekursorów latającego kolana, przez wiele lat totalnie deklasując zagraniczną konkurencję i potwierdzając pozycję Holandii jako numeru 1 w światowym kickboxingu.
Amerykański sen o kickboxingu – z ringu na wielki ekran
Historia kickboxingu nie byłaby kompletna bez cegiełki, którą dołożyło największe mocarstwo świata – Stany Zjednoczone. Amerykańscy karatecy, podobnie jak ich japońscy odpowiednicy, w latach 70 zaczęli szukać formuły, która pozwoliłaby na toczenie bardziej realnej, kontaktowej walki z wykorzystaniem technik uderzanych i kopanych. Efektem tego było wyodrębnienie się Światowego Stowarzyszenia Kickboxingu (World Kickboxing Association – WKA) w roku 1976 i organizacja pierwszych turniejów na zasadach “full contact karate”. Kiedy podczas jednego z nich komentator posłużył się terminem “kickboxing”, szybko przyjął się on jako klasyfikacja nowej dyscypliny.
Historia amerykańskiego kickboxingu w przedziwny sposób przeplata się ze światem filmu i wielkiego ekranu. Od lat 70 dalekowschodnie sztuki walki stanowiły „gorący temat”, głównie za sprawą filmów z Brucem Lee, i były na ustach niemal wszystkich. Nic więc dziwnego, że kreatywność Hollywoodzkich filmowców żywiła się wszystkim, co jeszcze świeże i niewyksploatowane w temacie sportów walki. Rozwój amerykańskiego kickboxingu dostarczył materiału, z którego “kino kopane” mogło czerpać pełnymi garściami.
Produktem wtórnego przemiału rzeczywistości przez popkulturę był wysyp filmów poświęconych tematyce kickboxingu, takich jak „Krwawy sport”, „Najlepszy z najlepszych”, „Bez odwrotu” („No retreat, no surrender”) oraz – nomen omen – “Kickboxer”, a także właściwie cała filmografia Stevena Seagala, który – trzeba sobie powiedzieć szczerze – poza srebrnym ekranem ma niewiele wspólnego z omawianym w niniejszym artykule kickboxingiem:).
Historia kickboxingu nie byłaby kompletna bez cegiełki, którą dołożyło największe mocarstwo świata – Stany Zjednoczone. Amerykańscy karatecy, podobnie jak ich japońscy odpowiednicy, w latach 70 zaczęli szukać formuły, która pozwoliłaby na toczenie bardziej realnej, kontaktowej walki z wykorzystaniem technik uderzanych i kopanych. Efektem tego było wyodrębnienie się Światowego Stowarzyszenia Kickboxingu (World Kickboxing Association – WKA) w roku 1976 i organizacja pierwszych turniejów na zasadach “full contact karate”. Kiedy podczas jednego z nich komentator posłużył się terminem “kickboxing”, szybko przyjął się on jako klasyfikacja nowej dyscypliny.
Historia amerykańskiego kickboxingu w przedziwny sposób przeplata się ze światem filmu i wielkiego ekranu. Od lat 70 dalekowschodnie sztuki walki stanowiły „gorący temat”, głównie za sprawą filmów z Brucem Lee, i były na ustach niemal wszystkich. Nic więc dziwnego, że kreatywność Hollywoodzkich filmowców żywiła się wszystkim, co jeszcze świeże i niewyksploatowane w temacie sportów walki. Rozwój amerykańskiego kickboxingu dostarczył materiału, z którego “kino kopane” mogło czerpać pełnymi garściami.
Produktem wtórnego przemiału rzeczywistości przez popkulturę był wysyp filmów poświęconych tematyce kickboxingu, takich jak „Krwawy sport”, „Najlepszy z najlepszych”, „Bez odwrotu” („No retreat, no surrender”) oraz – nomen omen – “Kickboxer”, a także właściwie cała filmografia Stevena Seagala, który – trzeba sobie powiedzieć szczerze – poza srebrnym ekranem ma niewiele wspólnego z omawianym w niniejszym artykule kickboxingiem:).
Kickboxing wczoraj i dziś
Choć pierwsze turnieje full contact odeszły do lamusa, a największa kickboxerska federacja – japońskie K-1 – lata świetności ma już za sobą, kickboxing bynajmniej nie rozpłynął się w powietrzu. Formuła utrwalona przez K-1, oparta o okrojone zasady Muay Thai (brak łokci i klinczu, ataki kolanami wyprowadzane tylko w kombinacjach bokserskich) sprawdziła się jako recepta na widowiskowe starcia i została zaadaptowana przez współczesne federacje, takie jak ONE Championship, Bellator Kickboxing czy też holenderską federację Glory.
Warto też zaznaczyć, że wielu zawodników z czołówki współczesnego MMA, jak chociażby Israel Adesanya czy Stephen Thompson, jak również zasłużeni dla historii sportu weterani, tacy jak Alistair Overeem czy Mirko “Cro Cop” Filipovic, to przede wszystkim kickboxerzy, którzy zaadaptowali się do MMA. Po przeszło stu latach od pierwszej walki Muay Thai, która odbyła się przed obliczem króla Tajlandii, kickboxing wciąż ma się doskonale, a kolejne pokolenia kickboxerów przenoszą tradycję w XXI wiek.
My żyjemy sportami walki, a Ty? Jeśli tak, bądź z nami, śledź sprzętowe nowości, porady i promocje. Odwiedź nasze profile na Facebooku i Instagramie i zapisz się do naszego newslettera.
Czytaj także:
Ze sportowym pozdrowieniem,
Zespół MMAniak.pl