“Co zrobić, żeby mieć kalafiory na uszach?” –  takie wyszukiwanie w Google było czymś, czego woleliśmy nie widzieć. Uszy zapaśnika od razu zdradzą doświadczonego zawodnika i mogą wzbudzać szacunek wśród kolegów z maty, ale… wiążą się z bólem i problemami.

Z czym wiążą się kalafiory na uszach, co sprzyja ich powstawaniu i co zrobić, żeby ich uniknąć? Zapraszamy do lektury!

1. czym są kalafiory na uszach

Po czym najłatwiej poznać, że masz do czynienia z zapaśnikiem albo kimś, kto spędził całe lata na doskonaleniu swoich parterowych umiejętności? Tak, odpowiedź jest prosta – chodzi o uszy. Jeden rzut oka może powiedzieć Ci wiele o treningowym stażu i doświadczeniu.

Sam termin – ucho zapaśnika – mówi wszystko o pochodzeniu tej przypadłości. W fachowej terminologii mówimy o krwiaku okołochrzęstnym, co nie brzmi już tak atrakcyjnie. W telegraficznym skrócie kalafiory to po prostu odkształcenia, którymi skutkują tępe, powtarzające się urazy. Uszkodzenia tkanki chrzęstnej skutkują, że zmienia się cała struktura małżowiny, przybierając charakterystyczny kształt, który może kojarzyć się z kalafiorem.

Czasem zmiana może się cofnąć, w innym przypadku pozostanie z Tobą do końca życia – jeśli trenujesz bez przerwy i regularnie narażasz swoje uszy na uderzenia lub duży nacisk, pogódź się z tym, że ta druga opcja będzie bardziej prawdodobna.

Kalafiory na uszach

2. jak powstają?

Jeśli chodzi o stronę techniczną, podczas nawracających urazów mechanicznych zwiększa się liczba krwiaków i skrzepów krwi, co prowadzi do oddzielenia się chrząstki stawowej od reszty tkanki, a następnie jej obumierania. Właśnie wtedy dochodzi do wyraźnych zmian w kształcie ucha.

Deformacje będą już wypadkową kilku czynników, ale zasadniczo od momentu, w którym chrząstka zacznie obumierać, nie ma już punktu odwrotu. 

Sporty walki wiążą się z urazami i wątpliwe, żebyśmy zdołali tego uniknąć – tam, gdzie jest kontakt fizyczny i rywalizacja, będą też kontuzje. Zwłaszcza, że ucho należy do tych części ciała, które są wyeksponowane i  podatne na uszkodzenia, szczególnie w sportach takich jak zapasy czy BJJ, gdzie nie brakuje wszelkiego rodzaju szarpnięć, przypadkowych uderzeń czy kontaktu głowy z podłożem, kiedy to rywal jest na górze.

Oczywiście w innych sportach także może dojść do podobnych, bolesnych kontuzji, jednak przeważnie są to wypadki rzadkie, a nie coś, co się regularnie powtarza. Co ciekawe, kalafiory na uszach mogą też powstawać w wyniku infekcji ucha, która rozwija się po przebijaniu górnej części małżowiny – nie są to odosobnione przypadki.

Czy problem ten dotyka wszystkich tak samo? Nie jest to specjalnie sprawiedliwe, ale jest to też kwestia indywidualna, tego, jak ciało radzi sobie z podobnymi urazami, a także stylu walki. Zwłaszcza w BJJ, gdzie kalafiory na uszach szybciej pojawią się u tych, którzy ciasno przechodzą gardę i aktywnie pracują głową (w podstawowym znaczeniu tego zwrotu). I zwłaszcza u tych, którzy trenują z bardzo dużą intensywnością, nie pozwalając, by urazy mogły się dobrze wygoić.

Czy jeśli walczysz w stójce, jesteś całkowicie bezpieczny? Zasadniczo tak, bo pojedyncze uderzenie w ucho, za którym nie pójdą kolejne, nie powinno prowadzić do powstawania kalafiorów. Z obowiązku możemy jednak przyznać, że jest to możliwe.  

3. Co zrobić, żeby ich uniknąć?

Jak pisaliśmy wyżej, istnieją predyspozycje do tego, żeby kalafiory na uszach zagościły na stałe w naszym życiu, ryzyko podwyższa też duża intensywność treningów, ale… nie będziemy namawiać Was do tego, żeby ograniczyć liczbę swoich zajęć. Trenujcie jednak tak, żeby zostawić sobie czas konieczny na regenerację.

Ból, zaczerwienienie, opuchlizna i zwiększona ciepłota – to znak, że warto odpuścić na kilka dni. W przeciwnym wypadku wszystko to tylko ulegnie nasileniu. W skrajnych przypadkach, kiedy urazy nawarstwiają się, kalafiory na uszach mogą prowadzić do problemów ze słuchem. W większości sytuacji mają jednak charakter głównie estetyczny – no, chyba że dla kogoś są one powodem do dumy i potwierdzeniem dobrych treningów, które przeprowadził. Nie będziemy w to wnikać i tylko dla faktu napiszemy, że nie polecamy tego, żeby próbować samemu zrobić sobie kalafiory na uszach, bo czasem zdarza się usłyszeć takie historie, tak samo jak o tych, którzy celowo „pracują” nad wyglądem swojego lewego ucha, żeby groźniej wyglądać za kółkiem. Ile w tym prawdy? Mamy nadzieję, że niewiele:).

Tym, co w dość oczywisty sposób może pomóc zapobiegać powstawaniu kalafiorów, jest korzystanie z ochraniaczy na uszy. To lekki sprzęt, który będzie zapobiegał otarciom i dalszym uszkodzeniom, pozwoli też na by nie pogłębiać świeżych kontuzji – jednorazowy uraz przeważnie nie skończy się powstaniem kalafiora, ale trenowanie z niezaleczonym uszkodzeniem ucha i dalsze narażanie go to droga w jedną stronę.

Pozostaje jeszcze kwestia, która zawsze wywołuje najwięcej emocji – pomoc doraźna. Bezpośrednio po tym, kiedy doznacie urazu, trzeba wykonać drenaż krwiaka, czyli pozbyć się krwi z opuchniętego miejsca. Nie brzmi to zbyt dobrze, nie jest też specjalnie przyjemne, a do tego istnieje ryzyko infekcji. Dlatego też sugerujemy, że warto zrobić to u lekarza, a niekoniecznie jeszcze w klubie przez bardziej doświadczonego kolegę – możecie uwierzyć na słowo, że klub sportów walki nie jest optymalnym miejscem do wszelkiego rodzaju zabiegów:). Możesz po prostu zapytać trenera albo znajomych z maty. Jeśli obracacie się w środowisku grapplerów i zapaśników, ktoś na pewno poleci Ci sprawdzonego specjalistę.

Biorąc pod uwagę to, że czynność tę powinno się powtarzać przez kilka następnych dni, większość zawodników z dłuższym stażem robi to już samemu. Lekarz powinien przepisać Ci też maść z antybiotykiem, ale koniecznie pamiętajcie, że przy każdej domowej „operacji” kluczowe będzie zachowanie zasad higieny – dezynfekcja to podstawa. Możemy polecić też maść heparynową w połączeniu ze starym i sprawdzonym altacetem.

4. PODSUMOWANIE

Kalafiory na uszach to kwestia mocno indywidualna – zarówno jeśli chodzi o predyspozycje do ich powstawania, jak i samo ich traktowanie. Dla jednych będą powodem do dumy, inni zaś mogą podchodzić do nich ze wstydem i szukać rozwiązań, dzięki którym się ich pozbędą, jak choćby kosztowna otoplastyka. Kluczowe w tej kwestii jest oczywiście zapobieganie, odpowiedzialne podejście do problemu i nie lekceważenie go.

Rozważcie też korzystanie z ochraniaczy na uszy, które możesz też dostać w naszym sklepie. Z początku może być niezbyt wygodnie, ale im więcej treningów w nich zrobicie, tym łatwiej przyjdzie Ci przyzwyczajenie się do tego rozwiązania. 

My żyjemy sportami walki, a Ty? Jeśli tak, bądź z nami, śledź sprzętowe nowości, porady i promocje. Odwiedź nasze profile na Facebooku i Instagramie i zapisz się do naszego newslettera.

Ze sportowym pozdrowieniem,
Zespół MMAniak.pl