Jakie filmy o sportach walki lubicie najbardziej? Na pewno jest z czego wybierać. Kino, w którym główną rolę odgrywają fighterzy z różnych dyscyplin, ma się świetnie – zainspirowało tysiące ludzi do tego, by zacząć trenować i na pewno dawało to, co w kinie jest najważniejsze – rozrywkę. W porządku, żeby nie było tak różowo, możemy dodać, że być może stworzyło wiele mitów, czy nie zawsze oferowało najwyższej jakości wrażenia artystyczne. Nie zmienia to faktu, że wciąż cieszy się ogromną popularnością.
Biorąc pod uwagę to, czym zajmujemy się w MMAniaku, nie dziwi za bardzo fakt, że filmy o sportach walki to temat, o którym moglibyśmy rozmawiać godzinami. Mamy oczywiście swoje kultowe pozycje – niektóre to tylko guilty pleasure, które pozwala nam wrócić do bardziej beztroskich lat, inne to rzeczywiście coś, co wypada znać nie tylko pasjonatom gatunku.
Prawdopodobnie widzieliśmy ich setki. Od starszych pozycji rodem z Azji, które możemy określić jako kino kung fu, klasyków z Brucem Lee, przez biografie lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte, kiedy dominowały wariacje na temat odtwarzanego dziesiątki razy na VHS-ach “Krwawego Sportu” czy “Kickboxera”, aż do nagradzanych Oscarami współczesnych wielkich produkcji z gwiazdorską obsadą.
Zdecydowaliśmy się wybrać po jednej z tych pozycji, które (z różnych względów) są dla nas najlepsze. Bez przesadnego rozwodzenia się o powodach.
jAKIE FILMY O SPORTACH WALKI UWIELBIAMY?
Fighter
Biografia boksera Micky’ego Warda może i jest gotowcem na świetną opowieść, ale ten film przeszedł oczekiwania. Bez dwóch zdań mamy tu do czynienia z wielkim kinem, w którym życiową rolę zagrał Christian Bale.
Żmudna, bolesna droga na szczyt, wykorzystanie szansy jednej na milion – może to być ograna historia, ale w tym wykonaniu nie można się od niej oderwać.
Podobało mi się, że był bez przesadnego patosu i pokazywał wszystko od drugiej strony – to, jak rodzina może przeszkadzać w spełnianiu marzeń – Grzesiek
Wojownik (Warrior)
Czy “Warrior” to “Titanic” dla mężczyzn”? Można spotkać się z taką opinią, która w sumie ma kilka solidnych fundamentów – oczywiście zachowując rozsądne proporcje:). Rodzinny konflikt, w którym głównymi bohaterami są dwaj bracia, turniej MMA i masa emocji – tak można by to przedstawić w telegraficznym skrócie.
“Warrior” ma wszystko, by wejść do kanonu jako klasyk – angażuje, potrafi poruszyć (ograny sposób nic tu nie zmienia), przede wszystkim jest jednak szczery. Tak po prostu. Fani MMA na pewno docenią to, że twórcy mocno przyłożyli się do tego, by pokazać walki w ciekawy i stosunkowo realistyczny sposób – jest dużo technik i akcji, które znamy z oktagonu w wykonaniu prawdziwych fighterów. Jeśli to za mało, to mamy tu też kapitalnego (jak zawsze) Toma Hardy’ego, Nicka Nolte i Joela Edgertona. Pozycja obowiązkowa jeśli chodzi o filmy o sportach walki.
Historia sama w sobie wydaje się prosta, nie jest mocno chwytliwa czy rzeczywista, ale fajnie pokazuje zróżnicowany świat MMA. Przez to, że postacie się różnią i mają zupełnie inne charaktery, dobrze odzwierciedlają różne style walki – Adam
Southpaw
Kolejna wariacja historii, w której będący na szczycie bohater upada na dno i rozpoczyna drogę, by odzyskać wszystko, co stracił.
Uczenie się pokory, dążenie do odkupienia win, odzyskania rodziny i pozycji to coś, co w kinie zawsze się sprawdza. Zwłaszcza, gdy w rolę Billy’ego Hope’a wciela się Jake Gyllenhaal, jako mentor występuje Forest Whitaker, a montaż i rozmach stoją na najwyższym poziomie.
Podobało mi się to, że jest to film dosyć wyważony jeśli chodzi o proporcję boksu do pobocznych zdarzeń. Nie jest tak, że nagle wątek poboczny przebija to, że jest to film przede wszystkim o sporcie. Równie dobrze przedstawiona jest relacja trener – zawodnik i to, że czasami trzeba wrócić do podstaw i spokornieć żeby odnieść sukces – Michał
Karate Kid
Upokorzony w szkole Daniel Larusso zaczyna trenować pod wodzą ekscentrycznego mistrza, żeby spotkać się ze swoim prześladowcą na turnieju karate. Brzmi sztampowo? Tak, ale to właśnie Karate Kid stał się ikoną kina młodzieżowego lat osiemdziesiątych.
Mamy krzepiący film o przyjaźni ucznia i mistrza, w którym karate może być uznane za tło, ale kiedy wychodzi na pierwszy plan… robi robotę.
Pierwszy raz obejrzałem go jako dziecko, a niedawno obejrzałem go ze swoimi dziećmi. I wciąż go uwielbiam. Po prawie 40 latach od premiery cały czas mamy historię, która rusza, bohaterów, których łączy chemia i finał, który wyrywa z kanapy. A jeśli chcemy czegoś współczesnego, na Netflixie znajdziemy Cobra Cai, czyli dalsze losy Daniela i Johny’ego w mniej familijnym klimacie. Wychodzi na to, że cios żurawia sprzed trzech dekad został w moim sercu – Paweł
Wejście Smoka
To nieśmiertelny film i można tylko domyślać się, że bez niego historia tego konkretnego nurtu kina potoczyłaby się zupełnie inaczej. Bruce Lee rusza na wyspę Hana, by wziąć udział w turnieju i rozpracować gangsterską szajkę, a do tego pomścić śmierć swojej siostry…
Krótko mówiąc – absolutna legenda jeśli chodzi o filmy o sportach walki.
Klasyka klasyki. Ten film naprawdę stanowi esencję gatunku. To arcyklasyczne kino zemsty z rękami i nogami zamiast broni palnej… lata siedemdziesiąte, afro, funk, spodnie-dzwony… no i Bruce Lee, bez którego zasług dla promowania sportów walki pewnie nie byłoby nawet naszego sklepu. Z perspektywy czasu, pewne sceny i ujęcia nie zestarzały się najlepiej i mogą bawić – jak chociażby choreografia scen walki, w których praktycznie cały kadr wypełnia wyrzeźbiona klata Bruce’a, wydającego zwierzęce dźwięki… Mimo to, chyba żaden film nie miał takiego wpływu na popularność i rozwój sportów walki. Bruce’owi Lee należą się honory za bycie prekursorem. Ten archetyp tajemniczego, nieco mistycznego mistrza sportów walki przeżył jego samego – Staszek
Krwawy Sport
Krwawy Sport wyznaczył standardy gatunku i wyraźnie wskazał, jak będą wyglądać filmy o sportach walki przez kolejną dekadę, pozycja obowiązkowa dla każdego fana sportów walki. Chcący odkupić winy i wygrać w nielegalnym turnieju kumite Jean Claude Van Damme w swojej najlepszej formie, konfrontacja różnych stylów walki, widowiskowe konfrontacje.
Jeśli jakimś cudem nie znacie, przymknijcie oczy na scenariusz i ruszcie do czasów, kiedy na ekranach dominowali niezniszczalni herosi. A jeśli znacie, to… no cóż, ten film po prostu dobrze odświeżyć raz na jakiś czas. Jeśli chodzi o filmy o sportach walki, ten wydaje się mieć wszystko, co można zaliczyć do kanonu. Jeśli jesteście starsi, zakładamy w ciemno, że zawsze skrycie marzyliście o tym, żeby kopać jak JCVD.
To był jeden z pierwszych filmów o sportach walki, który zobaczyłem. Dowiedziałem się, że można niesamowicie skracać dystans przez przez przewrót w przód i skoki:). No i oczywiście ta scena, w której Van Damme rozbija cegły, a Bolo Yeung odpowiada mu, że cegła nie oddaje… To kwintesencja kiczu, ale jakże sentymentalna – Kuba.
Tylko dla najlepszych
Sport jako sposób na dotarcie do trudnej młodzieży? Znamy ten motyw przynajmniej z kilkunastu mniej lub bardziej udanych filmów, ale jeśli wszystko poda się we właściwy sposób, jest to prawdziwy samograj.
Dobra rozrywka w klimacie lat dziewięćdziesiątych, trochę śmiechu, trochę dramatu, przede wszystkim jednak zabawa i sentyment do tego rodzaju kina to na pewno duże atuty, które bez większych problemów radzą sobie z upływem czasu. Plus Marc Dacascos, jeden z gwiazdorów kina kopanego, który niefortunnie pozostał w cieniu innych kinowych herosów.
Był to prawdopodobnie pierwszy film w tematyce sztuk walki, który zobaczyłem w życiu. Klasyczny amerykański film akcji z lat dziewięćdziesiątych, w którym było wszystko, co charakteryzuje tego typu produkcje, czyli sztuki walki, miłość, śmierć, zemsta i dobro które na końcu zwycięża. Do tego barwna scenografia i ukazanie zróżnicowanego środowiska młodych ludzi w Stanach, a dokładnie w Miami. Takie filmy jak ten robiły na nas ogromne wrażenie i niewątpliwie przyczyniły się do rozpoczęcia przygody ze sportami walki – Dominik
Champion 2
Błyskawicznie stał się klasykiem, ale nie ze względu na błyskotliwy scenariusz czy aktorstwo najwyższych lotów. Odpowiedź na to, co stoi za sukcesem i popularnością całej serii “Champion”, to Yuri Boyka.
Słowem wstępu – gwiazda boksu trafia do rosyjskiego więzienia, gdzie musi wziąć udział w turnieju, a na głównego rywala wyrasta miejscowy mistrz. W porządku, nikt nie wymyślił tu prochu, ale pozwolił wypłynąć na szerokie wody Scottowi Adkinsowi.
Brytyjski aktor jako Yuri Boyka daje z siebie wszystko, a liczba kopnięć z półobrotu/obrotu/kilku obrotów, które się tutaj pojawiają, może wprawić w zakłopotanie nawet tych, którzy naprawdę uwielbiają filmy o sportach walki.
Nierealne? Jasne? Niewiarygodne? Jak najbardziej. Ale wszystkie te walki ogląda się świetnie. A filmy o sportach walki mają oferować dokładnie to.
ROCKY
Trampolina do wielkiej kariery Sylvestra Stallone’a. Podrzędny bokser dostaje szansę walki o tytuł mistrza świata i zrobi wszystko, żeby zaskoczyć pewną siebie gwiazdę – Apollo Creeda. Prosta historia, ale okazało się, że miała wszystko, by podbić serca milionów ludzi na całym świecie i zapoczątkować kultową serię filmów.
Każda kolejna odsłona zyskała swoich wiernych fanów, ale to właśnie pierwsza część ustaliła zasady gry. Dwa wątki – sportowy i obyczajowy – zgrabnie się przeplatają, a historia “od zera do bohatera” otworzyła furtkę dla dziesiątek zbudowanych na tym schemacie filmów. Dorównanie oryginałowi okazało się jednak piekielnie trudnym zadaniem… Bezsprzecznie bohater tej bogatej dziedziny, jaką są filmy o sportach walki. Filmy o sportach walki bez “Rocky’ego” na pewno nie byłyby takie same – i nie bez powodu wielu fanom boksu przychodzi do głowy jako pierwszy obraz, kiedy mowa o kinie.
“Rocky” to bezsprzecznie najbardziej znany film o sportach walki. Kiedy oglądałem go w dzieciństwie, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Tak jak każdy młody chłopak, chciałem być jak Rocky, który spełnia swój “amerykański sen”. Gdy dostał szansę zaboksowania w wielkim pojedynku, zrobił wszystko, by przygotować się do niego jak najlepiej. Ten morderczy trening Rocky’ego to kwintesencja filmu, która przekonała miliony osób na całym świecie do rozpoczęcia treningów – Kamil
Wszystkie części są dla mnie ponadczasową i inspirującą historią. Oglądałam go już wiele razy, ale do tej pory, gdy leci w TV i akurat mam chwilę, to z przyjemnością oglądam go po raz kolejny. Zaciekawia mnie za każdym razem fabuła filmu, jego unikatowy styl i gra aktorska głównych bohaterów. Sylvester Stallone pokazuje popis swoich umiejętności, a przy tym twardy charakter, nieustępliwość, walkę do końca, czyli cechy prawdziwego wojownika. Cała historia pokazuje jak boks przekłada się również na zwykłe, codzienne życie i przeciwności losu z nim związane. Polecam również “Creed: Narodziny legendy”, czy też “Creed II” – Rocky wciela się tam w rolę trenera syna wcześniejszego rywala, czyli Apollo Creeda – Ola
ZA WSZELKĄ CENĘ
Kolejny przedstawiciel nurtu pokazującego boks, tym razem spod ręki samego Clinta Eastwooda. Weteran Hollywood przyzwyczaił, że tworzy filmy z dość powoli toczącą się akcją, tutaj jednak nie jest to minusem.
Trzydziestoletnia Maggie chce zrobić wielką karierę w boksie, jednak jej głównym problemem jest brak wiary w siebie. Kiedy pod swoje skrzydła bierze ją doświadczony, ale zgorzkniały trener Frankie, zaczyna się podróż po spełnienie marzeń, w której nie zabraknie tarć między bohaterami.
Świetni aktorzy, świetny scenariusz, świetny film.
“Za wszelką cenę” to najlepszy film o sportach walki. Przełamuje schematy typowych filmów fighterskich, a do tego Hilary Swank naprawdę nieźle boksuje, przez co sceny walk bokserskich są jednymi z najbardziej realistycznych w historii – Łukasz
PO PROSTU WALCZ!
Młody chłopak przeprowadza się i szybko przekonuje się, że w nowym miejscu nie będzie miał łatwo. Popada w konflikt z lokalnym zawodnikiem MMA i rozpoczyna swoją drogę w stronę zemsty…
Po drodze jest, zgodnie ze schematami gatunku, mamy oczywiście mentora, pracę i miłość.
Film w idealny sposób ukazuje jaki wpływ na zawodnika ma trener – uczy pokory oraz wspiera w drodze ku marzeniom. Bez cienia wątpliwości można go nazwać filmem motywującym. Ukazuje drogę wykutą ciężką pracą w celu osiągnięcia celu – zemsty na zawodniku, który sprał mu dupsko na imprezie. Jak w każdym dobrym filmie w historię musi wmieszać się kobieta – tutaj grana przez Amber Heard, która w tym przypadku nie jest “tą złą”, a tylko “dziewczyną tego złego”:).
Cała historia jest prowadzona przy świetnie dobranej muzyce, gdzie usłyszymy utwory Daft Punk, Limp Bizkit, Flipside, Kanye West czy My Chemical Romance. A smaczkiem dla wszystkich fanów sportów walki jest lokowanie produktów marki Combat Sports, które znajdziecie również u nas w sklepie 🙂 – Arek
Czytaj także:
Ze sportowym pozdrowieniem,
Paweł Słójkowski
Zespół MMAniak.pl
Dorzucę od siebie motyw z damską Fighterką: “Poobijana” z Halle Berry.